strona główna / artykuły / Przed debiutem: Friko
main image

fot. Pitch Perfect / Pooneh Ghana

Przed debiutem: Friko

Friko to młoda grupa, w której muzyce słychać inspiracje Bright Eyes i Elliottem Smithem. Przez trzy lata od powstania, zdążyli zagrać we wszystkich klubach w rodzinnym Chicago. Pora wyruszyć dalej.

Marcin Bieniek - 01 lutego 2024

Where we’ve been, where we go from here - tak zatytułowany jest pierwszy album zespołu, którego premiera już 16 lutego. Gdzie byliśmy, dokąd zmierzamy - czy można wymyślić lepszą nazwę dla debiutanckiego krążka? Chicago, miasto które wydało światu Patti Smith, Steve’a Albiniego i Billy’ego Corgana, w ostatnich latach nieco zawodzi jeśli chodzi o nowe muzyczne zjawiska, ale jak twierdzą muzycy Friko: - Dzieje się tu dzisiaj sporo dobrego, wkrótce znowu usłyszycie o Chicago. Friko, którzy w swojej twórczości niezwykle interesująco łączą barwny chamber pop z ekspresyjnym indie rockiem, mają spore szanse, by zaistnieć szerzej.


Wielowarstwowa muzyka Friko jest dziełem dwóch osób - gitarzysty Niko Kapetana, frontmana i założyciela grupy oraz perkusistki Bailey Minzenberger. Muzycy poznali się w szkole średniej, ale jak sami przyznają w rozmowie z portalem Ethernal Press: - Nasz debiut jest kulminacją ostatnich lat, w trakcie których nieustannie ćwiczyliśmy, mieszkaliśmy razem i staliśmy się rodziną. W tym okresie grupa wydała dwie epki oraz kilka singli, z których zdecydowanie najbardziej wyróżnia wydany rok temu utwór For Ella (znajdziecie go w playerze po prawej). To piękna wyciszona kompozycja, w klimacie Elliotta Smitha, która pokazuje, że Friko potrafią pisać wyjątkowe utwory.


Niektóre młode zespoły, najpierw wydają debiut, a dopiero później próbują testować ten materiał na żywo. Friko z kolei od samego początku intensywnie koncertowali - głównie w klubach Chicago, czasem zapuszczając się do sąsiednich stanów. I to właśnie koncerty - głośne, żywiołowe, hałaśliwe - na których z duetu rozrastają się do pięcioosobowego składu, są ich najlepszą wizytówką. Niko Kapetan, człowiek bez wątpienia o dużej wrażliwości, na scenie w roli frontmana wypada świetnie. Tę pewność siebie i doświadczenie słychać też na singlach promujących album, w tym w utworze Where we’ve been, w którym cichy akustyczny utwór w finale wybucha ścianą gitar. 


Jeśli za tą dobrą sceniczną energią pójdą dobre piosenki, to Friko mogą zostać z nami na dłużej. Nie miałbym nic przeciwko.