strona główna / artykuły / Rozmowa z Michałem Wiraszką
main image

fot. Piotr Porębski, Kayax

Rozmowa z Michałem Wiraszką

O nagrywaniu z mistrzami, budowaniu zespołowej szatni i pisaniu pokoleniowych tekstów.

Marcin Bieniek - 30 listopada 2025

Pamiętasz projekt Ocean of Noise z 2013 roku, w którym zaśpiewałeś w dwóch utworach? Jeden z nich June długo nie schodził z mojej playlisty. Czy już wtedy pracowałeś nad solowym materiałem?


Bardzo dobrze wspominam Rafała Konopkę i Ocean of Noise, bo to niezwykły człowiek i niezwykły projekt. Myślę, że gdybym w tamtym czasie wydał solowy album, to brzmiałaby bardzo podobnie. Siedziałem wtedy mocno w klimatach EDM. Słuchałem Gus Gus, Junior Boys, Kollektiv Turmstrasse i tego typu rzeczy. Rzeczywiście miałem zakusy, żeby nagrywać solowe piosenki w tym klimacie. Z dzisiejszej perspektywy cieszę się, że tego nie zrobiłem. To była pewna fascynacja, która objawiła się jeszcze później przy współpracy z Michałem Szturomskim, w projekcie MNKR, czy Provinz Pozen, ale to jednak nie jest moje jestestwo artystyczne. 


Jak przez te lata zmieniał się pomysł na twój solowy album? Na instagramie zamieściłeś niedawno demo singla Zawsze tam gdzie ja, który brzmi bardzo elektro. 


Ten fragment Zawsze Tam Gdzie Ja pochodzi z okresu, w którym inspirowałem się muzyką elektroniczną. To numer zrobiony z Michałem Szturomskim i Pawłem Krawczykiem pod kątem jakiegoś projektu tanecznego. Ta piosenka bardzo ładnie wyewoluowała.


Paweł Krawczyk, to jedna z osób odpowiedzialnych za produkcję twojego debiutu. W studiu wspierał cię też Marcin Bors i kilka innych osób. Jak patrzysz na rolę producenta?


Świadomość producencka przyszła do mnie z czasem. Na samym początku po prostu jechało się do studia, nagrywało się piosenki, producent wszystko miksował i to był koniec roboty. Ale pewnego dnia, przy premierze jednej z płyt Kany’ego Westa, sprawdziłem kto pomagał mu w nagraniach. Okazało się, że lista obejmuje dwadzieścia kilka osób. Jeden producent był odpowiedzialny za szkic utworu, drugi dogrywał klawisze, trzeci elementy perkusyjne, czwarty robił aranż, a piąty nagrywał wokal. Oczywiście upraszczam, ale chodzi mi tu o pokazanie, jak może wyglądać proces twórczy. Im więcej osób jest w takim łańcuszku, tym lepiej. 


Oprócz kilku producentów, na płycie pojawia się też twój nowy zespół i co ciekawe, autorstwo utworów podpisujesz tu kolektywnie.


Jeśli chodzi o prawa autorskie, to u mnie zawsze panuje zdrowy socjalizm. Uważam, że jeżeli jesteś w procesie i dokładasz swoją cegiełkę do powstawania piosenki, to powinno to być uhonorowane. Takie podejście bardzo buduje szatnię.


Czy koncert Wiraszko i przyjaciele, który zorganizowałeś rok temu w twoim rodzinnym Stargardzie, był jakimś impulsem do tego, by w końcu pójść własną drogą?


Powiem ci więcej, to miał być koncert z okazji wydania mojego pierwszego singla. Płytę zacząłem nagrywać w październiku 2023 roku, ale opóźniło ją kilka niespodziewanych wydarzeń, w tym moje problemy zdrowotne. Zimę przeleżałem z zapaleniem płuc, później na prawie dwa miesiące zdjął mnie z planszy pozornie banalny wyrostek robaczkowy. Tak wygląda rock’n’roll po czterdziestce. 


Chciałbym dopytać cię jeszcze o Muchy. Czy po dobrym przyjęciu płyty Szaroróżowe z 2021 roku, za którą dostaliście Fryderyka, nie czuliście, że warto wykorzystać ten sukces i od razu nagrać kolejny album?


Gdyby spojrzeć z perspektywy ostatnich 20 lat na drogę, jaką przeszedł zespół Muchy, to nasze dwie najlepsze płyty, to pierwsza i ostatnia. Wiesz dlaczego? Dlatego, że obie były pozbawione presji. Jeżeli nagramy jeszcze kiedykolwiek album, to na pewno nie na takich zasadach, jak płytę Karma Market. Mam z nią oczywiście dobre wspomnienia, ale to rzecz niedokończona, robiona pod presją oczekiwań i kontraktu. Nie mam czasu już na takie projekty. Chcę robić rzeczy, które są dobrze odbierane i dają mi satysfakcję już na poziomie tworzenia.


A sam Fryderyk? Czy ta nagroda dzisiaj jeszcze coś znaczy?


Dla mnie, kogoś kto pamięta pierwszą edycję Fryderyków, to najważniejsza muzyczna nagroda w naszym kraju. Od dwóch lat jestem też członkiem Rady Akademii Fonograficznej i wiem, jak to wygląda od środka. Branża zmienia się bardzo dynamicznie i każdy rok stawia przed nami nowe wyzwania.

Zawsze byłem chłopakiem z gitarą i nie ma co tego zmieniać.

Premierę Tak młodo się nie spotkamy masz już za sobą. To bardzo klasyczna rockowa płyta - mamy tu mocne gitarowe single, rockowe ballady, utwory lekko eksperymentujące. Taki był zamysł?


Długo zastanawiałem się, jaki ten album powinien być. W końcu postanowiłem, że na pierwszej płycie złożę świadomie hołd swoim korzeniom i swojemu muzycznemu rodowodowi. Ja zawsze byłem chłopakiem z gitarą i nie ma co tego zmieniać. Bardzo chciałem, żeby ten materiał był gitarowy i prosty - zarówno na poziomie brzmienia, jak i treści.


Album otwiera piosenka Dwie wieże, w której może przejrzeć się każda osoba dorastająca w czasach, gdy można jeszcze było przedawkować zwykły świat przed internetem. We mnie obudził wiele wspomnień.


O to mi chodziło, bardzo się z tego cieszę. Zarówno te dobre, jak i trudne momenty przeżywamy często pokoleniowo. Muzyka w tym wszystkim powinna być trochę soundtrackiem naszej rzeczywistości. I o ile jeśli chodzi o muzykę inspiruję się różnymi rzeczami, to jednak w warstwie lirycznej każdą płytę traktuję jako zapiski z codzienności, jako pewien życiowy dziennik. Trudno mi byłoby śpiewać o studenckich romansach w tej chwili, nie mam o nich pojęcia.


Utworem, który mocno się wyróżnia jest Nic osobistego. To antyglobalistyczny i antywojenny protest song, którego tekst mocno mnie poruszył. 


Ten utwór jest istotnie wyjątkowy. Tekst do niego początkowo powstał jako wiersz i w takiej formie się bronił, ale gdy próbowałem przenieść go do piosenki, stawał się nieczytelny - szczególnie gdy ja go śpiewałem. Pomyślałem, żeby w imieniu dwóch najbliższych nam współcześnie uciemiężonych nacji, wypowiedziały się w tej piosence, w swoich natywnych językach, dwie kobiety. Przetłumaczyłem ten tekst na angielski. Na język ukraiński przetłumaczyła go Julia Brazhko, dziewczyna z Mariupola, z miasta, które już istnieje. Na literacki arabski przełożyła go Rim Ibrahim - Libanka, która jest bardzo blisko wydarzeń ze świata arabskiego, a ponadto wspaniała i wrażliwa dziewczyna, sama pisząca poezje. Dopiero w ich wykonaniu ten tekst nabrał dużo większej siły.


Nasze awatary żyją bardziej niż my - to również bardzo celne spostrzeżenie z piosenki Awatary. Jak odbierasz postęp związany ze sztuczną inteligencją?


Mam nadzieję, że ludzie w swojej naturze w końcu się nią znudzą i nie powierzą sztucznej inteligencji swoich losów, tylko będą wykorzystywać ją do spraw przemysłowo-organizacyjnych. 


Ty robisz z niej ciekawy użytek. W Awatarch słyszymy Lecha Janerkę, który… nie pojawia się tu osobiście. Jego głos został wygenerowany za pomocą odpowiednio wytrenowanej sztucznej inteligencji. 


Tak, natomiast stoi za tym głębszy konstrukt artystyczny, wymyślony wspólnie z Lechem. Wielokrotnie próbowałem namówić go na wspólny utwór. Na każdej płycie mam demo, które ma roboczy tytuł Janera. Na Tak młodo się nie spotkamy tą piosenką były Awatary. Podesłałem ją Lechowi, oddzwonił, że to piękny numer, ale że on już jest za stary i nie za bardzo chce się mieszać w nie swoje płyty. W pewnym momencie mnie oświeciło. Skoro utwór nosi tytuł Awatary i jest piosenką o cyfryzacji życia, a Janerka miał piosenkę Zero Zer, w której śpiewa w zero jedynkę zmieniam się, to zaproponuję mu, żeby w końcu stał się tą zero-jedynką. Wysłałem Lechowi gotowy utwór, który bardzo mu się spodobał i który dostał jego błogosławieństwo. 


A czy Lech Janerka wie, że nazwa Muchy pochodzi z jego piosenki W naturze mamy ciągły ruch?


Tak, graliśmy nawet ten numer razem na osiemnastce zespołu Muchy. Mówię to z przykrością, ale Lechu jest moim ostatnim żyjącym wielkim nauczycielem pisania. Pozostali, czyli Grzegorz Ciechowski i Kora już odeszli. Oczywiście są też inni. Za sprawą Jana Borysewicza zmierzyłem się z legendą Andrzeja Mogielnickiego, który również jest wielkim autorem. Jest też Kaśka Nosowska, na której tekstach wyrastałem, a z teraz którą łączą mnie relacje koleżeńskie lub nawet bardziej niż koleżeńskie. Zdarza mi się konsultować z nią teksty. W ostatnim singlu PRO8L3Mu, w którym gościnnie występuje Kaśka, też podrzuciłem jej jedną frazę. To przykład na to, że energia może pięknie krążyć i wracać do nas w dobrej postaci.

Chciałbym coś kiedyś jeszcze napisać dla Roberta Gawlińskiego.

Czy liczyłeś kiedyś ile napisałeś tekstów, które trafiły na płyty - twoje i innych artystów?


Tak, składałem niedawno dokumentację do ZAiKS-u i jeśli dobrze pamiętam dobijam do 150 utworów. Jest to już jakiś dorobek, ale daleko mi jeszcze do Agnieszki Osieckiej czy Jacka Cygana.


Wspomniałeś Jana Borysewicza, który nie tylko pojawia się na twojej płycie, ale podarował ci swoją kompozycję. Jak do tego doszło?


Tak, to wspaniała kompozycja. Podsunął mi ją kiedyś, miałem do niej napisać dla kogoś tekst. Pomyślałem, że to przecież połączenie Some Girls Are Bigger Than Others z Sultans of Swing i muszę mieć tę piosenkę u siebie. Jan nie dał się długo prosić, podarował mi tę kompozycję w całości, a ja dopisałem do niej słowa o Stargardzie, moim rodzinnym mieście. 


Współpracowałeś z wieloma artystami. Czy jest jeszcze ktoś kogo chciałbyś zaprosić na płytę lub dla kogo chciałbyś tekst?


Może Jarek Janiszewski? To byłby ostatni z listy moich nauczycieli, z którym chętnie nawiązałbym współpracę. Fajny walor mógłby mieć duet z Adamem Nowakiem z Raz, Dwa, Trzy. Na pewno chciałbym coś kiedyś jeszcze napisać dla Roberta Gawlińskiego. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby mi się to udało. Fajnie byłoby coś zrobić z Grzegorzem Skawińskim. Mam duży szacunek dla wczesnego Kombi. 


Podobno niewypowiedziane marzenia się nie spełniają, więc na koniec chciałem cię podpytać, jakie masz marzenia związane z płytą Tak młodo się nie spotkamy, z twoją solową działalnością?


Mam świadomość, że to co robimy w tym roku, to tak naprawdę rozbieg i liczę na to, że nasze starania należycie wybrzmią w kolejnym. Poza tym chciałbym już od stycznia zacząć pracę nad nowym albumem. Nie wytracić świeżości i tego drive’u który obecnie mam.