strona główna / artykuły / Zapowiedź: Inside Seaside 2025
main image

fot. Press photo

Zapowiedź: Inside Seaside 2025

Nowe wcielenie Ścianki, australijski Beck i starzy znajomi. Pięć koncertów na które czekam najbardziej.

Marcin Bieniek - 30 października 2025

Inside Seaside fantastycznie wypełnia jesienną lukę festiwalową w Polsce. Z ubiegłorocznej edycji wróciłem zachwycony. W ciekawej przestrzeni AmberExpo zobaczyłem kilka fenomenalnych koncertów (Idles, Kevin Morby, Balthazar, The Last Dinner Party), zobaczyłem parę niezłych filmów (Teaches of Peaches, Cool Kids of Death 3) i posłuchałem wielu inspirujących rozmów. 


Tegoroczna edycja wypada równie ciekawie. Mamy pewnych headlinerów; artystów, którzy są dla mnie pewną tajemnicą i mocną reprezentację polskiej sceny alternatywnej i jazzowej. Poniżej pięć koncertów, na których na pewno pojawię się pod sceną. 


Franz Ferdinand (niedziela, 23:00)


Chociaż obecny skład Franz Ferdinand przypomina serial, w którym wymieniono prawie całą obsadę (w 2021 roku grupę opuścił perkusista Paul Thomson, a w 2016 gitarzysta Nick McCarty), to byłem mocno zaskoczony tym, jak świetnie brzmi wydany w styczniu tego roku szósty album zespołu The Human Fear. Poza tym będzie to dla mnie podróż sentymentalna. Po raz pierwszy Franz Ferdinand widziałem na żywo w 2006 roku na festiwalu Open’er w Gdyni, czyli całkiem niedaleko miejsca, w którym odbywa się Inside Seaside. Od tamtego czasu zespół nałapał tyle hitów, że złożenie z nich mocnego półtoragodzinnego setu, nie będzie niczym trudnym. 


Ścianka (sobota, 22:15)


Oczywiście w tym przypadku nie ma co liczyć na reaktywację Ścianki w klasycznym składzie, czy odgrywanie w całości Dni wiatru. Maćka Cieślaka nigdy nie interesowały sentymentalne wycieczki w przeszłość. I chociaż sam chętnie pozdzierałbym gardło śpiewając Miasta i nieba, to ten znak zapytania przy tym, jak będzie wyglądać i brzmieć Ścianka w 2025 roku, jest bardzo intrygujący. Niedawno mogliśmy podejrzeć krótkie nagranie z próby zespołu, na którym zobaczyliśmy orkiestrę i Macia Morettiego za bębnami. Szkoda tylko, że ten koncert odbędzie się na najmniejszej z festiwalowych scen. W ubiegłym roku, przy ciekawszych koncertach, trzeba tam było walczyć o miejsce.  


Royel Otis (sobota, 23:00)


Długo zbierałem się za odsłuchanie najnowszej płyty Australijczyków. W końcu przekonał mnie do tego nowy perkusista Oasis Joey Waronker, który gra tutaj na bębnach i który zareklamował Hickey w swoich mediach społecznościowych. Joey, to świetny muzyk, który nie tylko sprawdził się w Oasis, ale pojawił się także na płytach R.E.M., The Smashing Pumpkins czy Becka. Drugi album Royel Otis, to muzyka, w której słychać inspiracje bardzo wyraźne inspiracje właśnie Beckiem, MGMT czy Phoenix. Refreny i hate this tune czy moody  długo nie chciały mi wyjść z głowy. Podejrzałem, jak grupa zaprezentowała się w tym roku na festiwalu Eurockéennes i muszę przyznać, że rolę headlinera pierwszego dnia festiwalu otrzymali w pełni zasłużenie.


Matylda / Łukasiewicz (niedziela, 18:30)


Jestem wielkim fanem wszystkiego, czego dotknie się Radek Łukasiewicz. Począwszy od wszystkich albumów Pustek, przez projekt Bisz/Radex, po teksty, które tworzy dla innych artystów (napisał m.in wszystkie słowa na płytę Kundel Artura Rojka). Natomiast jego najnowszy zespół, który tworzy z Matyldą Damięcką, to dla mnie wielka niewiadoma. Trafiam na nich co chwilę w mediach społecznościowych, ale poza fragmentami kilku piosenek, nie zagłębiałem się w ich twórczość. I niech tak zostanie. Dam się zaskoczyć na festiwalu. Jeśli będzie dobrze, lecę od razu po płytę!


King Gizzard & the Lizard Wizard (niedziela, 21:30)


Co prawda w ostatni czasie gizzardzi nieco zwolnili nieco tempa i nie wydają już pięciu albumów w rok, jak to miało miejsce w 2022, ale koncertowo, to nadal torpeda nie do zatrzymania. Na Inside Seaside muzycy połączą siły z Polską Orkiestrą Filharmonii Bałtyckiej. Psychodeliczny rock, jazz, thrash metal i do tego orkiestra. To nie może się nie udać.