cover

Grandaddy

Blu Wav

16 lutego 2024

Marcin Bieniek

Nie wierzę, że Jason Lytle nie dogadał się na boku z Gruffem Rhysem. Płyty obu artystów, wydane w przeciągu miesiąca, brzmią jak strony A i B jednego, fantastycznego wydawnictwa.

Podobieństw znajdziemy tu sporo. Od tych ogólnych, jak brzmienie obu płyt, po te bardziej szczegółowe, jak teksty. Posłuchajcie tylko tych początków. Blu Wav otwiera refren I'm goin' to the cabin / To the cabin in my mind, który od razu wydał mi się znajomy. Szybki research w głowie i jest - Sadness Sets Me Free otwiera podobnie brzmiący wers: In the nightclub of my mind / I'm doing cocaine in the cloakroom. To nie tylko bardzo podobne teksty, ale świetny materiał pokazujący osobowość i warsztat obu artystów. Rhys ironizuje i często obraca poważny temat w żart. Lytle jest bardziej bezpośredni w wyrażaniu uczuć. 


Lider Grandaddy to artysta dla którego smutek jest główną emocją, co słychać także mocno na Blu Wav. Przenika on całą jego twórczość. Inspiracji nie musi szukać daleko - ostatnie lata były dla Lytle’a szczególnie trudne. Muzyk od dłuższego czasu otwarcie opowiada o swoich zmaganiach z depresją. W 2016 roku przeżył bolesne rozstanie, które stało się inspiracją dla wydanego rok później albumu Last Place. Pierwsze wydawnictwo zespołu po 11 latach zbierało dobre recenzje. Niestety dwa miesiące po jego premierze doszło do tragedii - zmarł basista grupy Kevin Garcia. Zespół w żałobie odwołał wszystkie koncerty.


Dziś Grandaddy jako grupa w zasadzie nie istnieją. Blu Wav został w całości skomponowany i nagrany przez Lytle’a. Muzyk zapowiedział, że nie planuje grać żadnych koncertów. Dlaczego nie wydał płyty pod własnym nazwiskiem? Myślę, że dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że Blu Wav śmiało mieści się w top 3 najlepszych rzeczy jakie zrobił (zaraz obok The Sophtware Slump i Sumday) i zależało mu na tym, żeby wypuścić ten materiał pod bardziej rozpoznawalną nazwą. W końcu Grandaddy, choć przez wielu są uznawani za zespół który zaprzepaścił swoją szansę, nadal zwracają uwagę. 


Blu Wav to naprawdę świetny materiał. I tu kolejne podobieństwo tego albumu z Sadness Sets Me Free. Nie znajdziecie tu żadnego pudła, zbędnej piosenki, która została dorzucona na siłę. Jest kilka numerów wybitnych, jak wspomniane Cabin In My Mind i pięknie rozwijający się, mający coś z ducha Neila Young’a Watercooler (Lytle im starszy tym bardziej Younga przypomina). Poza tym płyta trzyma wysoką średnią, jest bardzo spójna brzmieniowo, pedal steel ładnie nam tu wszystko skleja (zupełnie jak smyczki u Rhysa).   


Jeśli ten album miałby być pożegnaniem z Grandaddy, to byłoby to bardzo udane pożegnanie. Obserwując pozytywny odbiór tej płyty mam jednak nadzieję, że to jeszcze nie koniec.