cover

Hovvdy

Hovvdy

26 kwietnia 2024

Marcin Bieniek

Jest ich dwóch. Potrafią śpiewać i piszą świetne piosenki w klimacie Death Cab For Cutie i Bon Iver. Właśnie wydali album na którym znalazło się… 19 utworów od których ciężko się oderwać.

Trochę mnie cieszy, a trochę przeraża fakt, jak dobrze algorytm Spotify potrafi dobrać losowe piosenki pod mój gust. Ostatnio w trybie shuffle znajduję sporo dobrej nowej muzyki. Tak było z Hovvdy, których singiel Bubba zdecydowanie wyróżnił się spośród losowo przygotowanego dla mnie streamu. Szybko sprawdziłem całą płytę, a następnie historię tego anonimowego dla mnie zespołu. 


No i zaskoczenie. Hovvdy to grupa pochodząca z Austin w Texasie, którą tworzą Charlie Martin i Will Taylor, i która ma na swoim koncie już pięć płyt. Co ciekawe, każda z nich była wysoko notowana w różnych mediach, w tym na Pitchforku, na którego zaglądam regularnie i jakimś dziwnym trafem nazwa Hovvdy nie przyciągnęła mojej uwagi. Szczególnie dobrym przyjęciem cieszył się album Heavy Lifter z 2019 roku. Jak mogłem ich przegapić? 


Obaj muzycy tworzą tu na równych zasadach - komponują, grają i śpiewają. Skala ich talentu jest duża - choć ich piosenkom przypięto metkę indie pop, to są one zdecydowanie bardziej indie. A jeśli już pop, to raczej ten wysmakowany i nieoczywisty. Znajdziecie tu też tropy prowadzące do Bena Gibbarda i Justina Vernona. To drugie skojarzenie jest wyjątkowo na miejscu - grupa od lat współpracuje z Adrew Sarlo, producentem Bon Iver i Big Thief. 


No i tak. Wciągnięty przez jedną piosenkę, przepadłem w dyskografii grupy, na tle której najnowsza płyta duetu, to album zdecydowanie najbardziej dojrzały. 19 piosenek i ani jednego pudła, ani jednego nietrafionego utworu. Znacie takie albumy? No to dołączcie do nich Hovvdy. Nie bez powodu grupa wydała 6 singli z tej płyty, do których dorzuciłbym kilka kolejnych - Clean, Bad News i Big Blue z pewnością na to zasługują.


Ten album urzeka swoim klimatem. Ma w sobie ducha demówek nagrywanych w sypialni, które są jednocześnie naprawdę dobrze zrealizowane. Do tego dochodzą świetne teksty, w których muzycy przyglądają się swoim przyjaźniom i relacjom rodzinnym. Warto zapamiętać: We can do a pivot, be a game changer / You know it ain't too late to be a game changer.


Co tu dużo pisać. Wspaniały songwriting. A grupie pozostaje życzyć, by byli kimś więcej niż supportem dla Cold War Kids i beabadoobee. Zwłaszcza, że na żywo również sobie świetnie radzą.


Wydanie winylowe


Niestety album nie został u nas wydany na winylu, mimo że wcześniejsze płyty Hovvdy ukazały się nakładem wytwórni Mystic. Na szczęście z pomocą przychodzi Amazon, gdzie bez problemu dostaniecie ten krążek (stan na kwiecień 2024).


19 piosenek więc siłą rzeczy Hovvdy, to dwupłytowe wydawnictwo, zapakowane w bardzo ładny gatefold, na którym muzycy umieścili teksty i zdjęcia ze studia, sali prób i przydomowego ogródka. Bardzo lubię takie kameralne obrazki, które idealnie komponują się z klimatem tego albumu. Oba krążki brzmią bardzo dobrze, szczególnie mocniejsze popowe numery, w których słychać głębię i dynamikę.