16 lutego 2024
Marcin Bieniek
Nigel Godrich, to ceniony producent (uznawany za szóstego członka Radiohead), który pomógł kilku artystom wejść na nową drogę. Z Idles niestety mu się to nie udało.
I nie jest to wina samego Godricha.
Doskonale rozumiem dlaczego Idles, zespół bardzo wyrazisty i znany ze swojej unikatowej punkowej ekspresji, postanowił zaprosić do współpracy producenta, który co prawda jest wymagający, ale jest też pewną gwarancją sukcesu. W końcu pomógł Radiohead, Beckowi czy Travisowi, wejść na zupełnie nową drogę. Idles potrzebowali dokładnie kogoś takiego.
Ich ostatnia czwarta płyta Crawler z 2021 roku, była udana, ale rodziła też wiele pytań. To materiał, który pod kątem muzyki i emocji, nie leży znowu tak daleko od debiutanckiego krążka Brutalism. To bardzo podobne albumy. Muzycy Idles pokazali tu, że w przeciwieństwie do Fontaines DC, z którymi są często zestawiani, a którzy z płyty na płytę wyraźnie ewoluują, sami nie są w stanie zmienić swojej muzyki.
Nigel Godrich był naprawdę dobrym wyborem i szczerze bardzo czekałem na nowy piąty rozdział w karierze zespołu. Jestem fanem rewolucji jakie Nigel przeprowadził na płytach Kid A Radiohead, Sea Change Becka i The Man Who Travisa. TANGK okazał się płytą udaną, ale jeśli ktoś oczekiwał (jak ja) nowej twarzy Idles, to może czuć się rozczarowany.
Znajdziemy tu wyróżniające się momenty, jak kompozycje A Gospel czy Jungle w których słychać, że był potencjał na OK Computer dla nowego pokolenia. No ale jednak nie bez powodu album promują single Dancer i Gift Horse. To klasyczne Idles do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni, w którym agresywny bas i wokal Joe Talbota robią całą robotę. To świetne kawałki, ale wszystko to już słyszeliśmy (nie pomaga nawet gościnny udział LCD Soundsystem w Dancer, którzy słabo się tu wyróżniaja). Joe Talbot stara się miejscami eksperymentować i pójść w nowym kierunku (w końcu zaczął pisać teksty o miłości), ale reszta zespołu za nim nie podąża.
Idles wspólnie z Godrichem udało się delikatnie przełamać brzmieniową monotonię, ale zabrakło pomysłów na płytę o której mówilibyśmy za 5, 10 czy 15 lat.
Polecany utwór
Najnowsze recenzje
Najnowsze artykuły