cover

Liam Gallagher & John Squire

Liam Gallagher & John Squire

01 marca 2024

Marcin Bieniek

Miał być psychodeliczny-britpopowy trip, a wyszedł średni hołd dla The Rolling Stones. Trochę się zawiodłem.

Nie dawałem dużych szans Liamowi Gallagherowi na rozwinięcie solowej kariery. Frontmanem jest świetnym, jego głos brzmi dziś lepiej niż 20 lat temu, ale nie potrafi pisać tak dobrych piosenek jak Noel. Z pomocą przyszedł mu Andrew Wayatt, z którym Liam stworzył bardzo ciekawy duet kompozytorski. Panowie wydali do tej pory trzy albumy, które szczerze bardzo mi się podobały. Regularne wydawnictwa, duża aktywność w mediach (tweety Liama to osobna historia) i naprawdę dobre koncerty wypełnione do połowy hitami Oasis - dzięki temu wszystkiemu Liam Gallagher w trzeciej dekadzie XXI wieku wciąż jest cool. Ostatecznym dowodem na to niech będzie koncert w Knebworth z 2022 roku. 25 lat po historycznym występie Oasis, Liam zgromadził w tym samym miejscu ponad 170 tysięcy fanów. 


Jednym z gości którzy pojawili się wtedy na scenie był John Squier, gitarzysta The Stone Roses, grupy która miała ogromny wpływ na brytyjską scenę gitarową lat 90. Squier powtórzył swój wykon w Knebworth sprzed 25 lat i zastąpił Noela Gallaghera w Champagne Supernova. Myślę, że to właśnie wtedy, w głowie Liama i Johna pojawiła się myśl, że może warto byłoby zrobić coś razem? Panowie napisali już w 1997 roku wspólną piosenkę Love Me and Leave Me, która trafiła na debiutancki album The Seahorses, grupy założonej przez Squiera po rozpadzie The Stone Roses. Ich nowy projekt był utrzymany w tajemnicy do końca 2023 roku. Wtedy ogłosili debiutancki album i trasę, i od razu rozgrzali internet. Dwie legendy, dwie ikony swoich czasów. Czy to mogło się nie udać?


Ano mogło. I niestety trochę nie wyszło. Cicho liczyłem na to, że Squier, który przez ostatnie 20 lat, poza reaktywacją The Stone Roses i dwoma wydanymi z tej okazji singlami, częściej sięgał po pędzel niż gitarę, wyciągnie z szuflady najlepsze pomysły. W końcu lata lecą, kiedy je wykorzystać jak nie teraz, mając do dyspozycji wymarzonego frontmana? Nadzieję podsyciły dwie promujące album piosenki. Just Another Rainbow, to ukłon w stronę The Stone Roses. Gęsta psychodeliczna gitara, świetny wokal Liama, całość sprawnie skleja będący spoza britpopowej bańki Joey Waronker (etatowy perkusista Becka, współpracował z R.E.M. i Thomem Yorkiem). Mars to Liverpool  to z kolei przyjemny radiowy singiel, w którym również uwodzi przede wszystkim gitara Squiera. 


Strona A tej płyty ma jeszcze kilka ciekawych momentów. Oparty na stonesowym riffie Raise Your Hands to idealny opener, a refren I’m a Wheel ma w sobie dużo ognia (nie tylko w tekście). Niestety druga część płyty jest nie wypada już tak dobrze. Takie numery jak Love You Forever i You Are Not The Only One snują się bez pomysłu. Idealnym podsumowaniem strony B jest piosenka I’m So Bored. 


Płyta zdecydowanie poniżej oczekiwań, z kilkoma dobrymi momentami. Był materiał na świetną epkę, zabrakło go na bardzo dobry album.