cover

Michael Kiwanuka

Small Changes

22 listopada 2024

Marcin Bieniek

Kiwanuka, który nie musi już nic udowadniać, nagrał niezwykle emocjonalny i szczery album.

Fani nowoczesnego soulu nie mogą w tym roku narzekać. Za nami bardzo udane premiery nowych płyt Aarona Frazera (recenzja), Leona Bridgesa czy Kelly’ego Finnigana. Każdy ze wspomnianych muzyków, na swój odrębny sposób, niezwykle interesująco nawiązuje do muzyki z lat 60. i 70. Nie da się jednak ukryć, że najważniejszą od lat postacią tego nurtu jest Michael Kiwanuka. 


Z fascynacją obserwowałem, jak wspólnie z producentami Danger Mousem i Inflo, rozwijał swoje brzmienie i tworzył kolejne wielkie piosenki. Dokonał przy tym czegoś niemożliwego. Pochodzący z jego drugiej płyty Love & Hate singiel Cold Little Heart, stał się wielkim hitem po obu stronach oceanu. Na szczęście na trzecim albumie KIWANUKA udało mu się uciec z szufladki artysty jednego przeboju. To niezwykle udana kontynuacja, która zawiera zarówno równie mocne single (You Ain't the Problem, Hero), jak i bogato zaaranżowane, bardziej refleksyjne utwory (Piano Joint, Light). 


Album ten był też dla Kiwanuki przełomowy pod kątem osobistym. Urodzony w Londynie muzyk pojawił się na jego okładce albumu w tradycyjnym ugandyjskim stroju, nawiązującym do historii i tradycji jego rodziny. Długo zajęło mu docenienie tej części swojej tożsamości. Dziś jest ona jego integralną częścią. Podczas tegorocznego koncertu na festiwalu Glastonbury, Kiwanuka wystąpił w kanzu - ugandyjskim stroju ubieranym na odświętne uroczystości. Jak sam przyznał, we wcześniejszych latach swojej kariery, nie byłby w stanie go założyć. Zbytnio przejmował się tym, by wpasować się w muzykę zachodu. Dziś, jako dojrzały muzyk, w pełni akceptuje swoją tożsamość i tworzy na własnych zasadach.


Tę dojrzałość słychać także na najnowszym albumie muzyka, stworzonym ponownie jako trio z Danger Mousem i Inflo. O ile jednak na poprzednim wydawnictwie celem bez wątpienia było udowodnienie, że Michael potrafi stworzyć równie wyraziste utwory jak Cold Little Heart, tak tym razem tym założeniem jest totalna swoboda artystyczna. W efekcie powstał album, przez który trzeba trochę się poprzedzierać, który zdecydowanie wymaga skupienia, ale który finalnie daje słuchaczowi bardzo dużo satysfakcji. 


Small Changes, to bardzo spokojna płyta, na której Kiwanuka gra w większości łagodne ballady. Można powiedzieć, że zaczyna tam, gdzie skończył na swoim poprzednim albumie. Strona D winylowego wydania KIWANUKI, ze świetnymi utworami Solid Ground i Light, jest jedną z najczęściej odtwarzanych przeze mnie płyt. Jeśli macie tak samo, to Small Changes na pewno przypadnie wam do gustu. Zdarzają się tutaj wycieczki w klimaty lekko radioheadowe (Rebel Soul) czy funkowe (The Rest Of Me), ale album wypełniają przede wszystkim ballady, balansujące między smutkiem i radością, które ukoją nawet najbardziej skołatane nerwy. W tym Kiwanuka jest naprawdę dobry.