cover

Alex G

Headlights

18 lipca 2025

Marcin Bieniek

To dziesiąty album Alexa i pierwszy wydany dla dużej wytwórni.

Pochodzący z Filadelfii Alex Giannascoli, znany jako Alex G, to jeden z najbardziej zapracowanych i jednocześnie najskromniejszych muzyków na gitarowej scenie indie. W wywiadach dużo chętniej opowiada o tym, jak spędza czas z synem w parku, niż jak powstają jego płyty. A tych ma już sporo. Właśnie wydał swój najnowszy album, który jest dość ważnym punktem w jego karierze. 


Droga Alexa jest fascynująca. W szkole średniej wydawał epki oraz pierwsze płyty za pośrednictwem serwisu bandcamp. Szybko zdobył dużą popularność, stając się the internet's secret best songwriter. Słuchacze pokochali jego pełne emocji proste gitarowe piosenki, nagrywane w domowych warunkach oraz niezwykły przejmujący głos. Do dziś wśród najchętniej słuchanych utworów Alexa, są utwory Sarah i Mary z opublikowanej w 2012 roku płyty Trick. Oba mają po kilkaset milionów (!) odsłuchów. 


W 2014 roku muzyk wydał pierwszy album (piąty w karierze) dla niezależenej wytwórni Orchid Tapes. Rok później podpisał kontrakt z Domino. Wkrótce po tym Frank Ocean zaprosił go do pracy nad płytami Endless i Blonde oraz na trasę koncertową. W międzyczasie Alex cały czas nagrywał własne albumy (w tym dwa soundtracki), pozostając wierny duchowi lo-fi. Wydany w tym roku dziesiąty album muzyka zatytułowany Headlights, to jego debiut pod skrzydłami wielkiej wytwórni RCA Records. Czy ten fakt wpłynął jakoś na jego podejście do tworzenia i nagrywania?


Niekoniecznie. Jeśli spodziewacie się na tej płycie kompromisów, to nie znajdziecie ich. Owszem, mamy tutaj kilka mocnych singli, jak otwierające płytę June Guitar i Real Thing, z piękną partią klawiszy. Jednak im dalej w płytę, tym robi się bardziej eksperymentalnie i wyraziste melodie ustępują miejsca rozległym dźwiękowym pejzażom. Pięknie wypada tutaj Louisiana, która ma w sobie coś z epickości Slowdive oraz utwór tytułowy, który hipnotyzuje pulsującym rytmem, wielowarstwowymi partiami gitar i ukrytym za instrumentami głosem.


Cały materiał został skomponowany i nagrany przez Alexa, poza ostatnim numerem na płycie, który zarejestrował na żywo w jednym z hoteli w Filadelfii razem z zespołem, z którym jeździ w trasy. Zapytany w rozmowie z Pitchforkiem dlaczego zamieścił go właśnie w takiej formie na płycie odpowiedział krótko: bo mogę. No i to tyle w kwestii ograniczeń jakie mogła na niego nałożyć duża wytwórnia. Alex G po raz kolejny nagrał dokładnie taką płytę jaką chciał, zabierając nas w niezwykłą podróż po swojej muzycznej wyobraźni.