05 września 2025
Marcin Bieniek
Melancholijna ekstaza dla marzycieli.
Najbardziej w muzyce lubię momenty zaskoczenia. Jak wtedy, gdy płyta o istnieniu której nie miałem pojęcia, na premierę której nie czekałem, okazuje się być zjawiskowa.
Tak jest w przypadku Friend autorstwa james K - nowojorskiej wokalistki i producentki, która na swoim najnowszym trzecim albumie zmieściła szeroki wachlarz inspiracji. Dream pop, shoegaze, trip hopowe beaty, głos gdzieś między Beth Gibbons i Elizabeth Fraser… Tak, tak, wiem, wiem, to wszystko już było, ale na Friend pięknie skleja się w nową pięknie brzmiącą całość.
Kryjąca się za pseudonimem james K Jamie Krasner zadebiutowała w 2013 roku epką Rum. Od tamtej pory przeszła długą drogę, wydając single, kolejne epki oraz dwa albumy - PET w 2016 roku i Random Girl w 2022. I choć już w jej starych utworach można wychwycić pewne elementy wspólne z jej najnowszym wydawnictwem - anielski głos, rozmarzone dźwięki pianina - to jednak zawsze bliżej było Jamie do eksperymentu, industrialnego chaosu. A Friend to po prostu popowy album.
No dobra, niech będzie, że trip hopowo / dream popowy. Otwierający płytę Days Go By mógłby spokojnie znaleźć się na ostatnich płytach Faithless, a Blinkmoth, nie szukając dalej, w repertuarze Dido. Z kolei Doom Bikini brzmi jak wycieczka w rejony Beach House. Im dalej w płytę, tym robi się mniej jednoznacznie. Z jednej strony trafiają się rozmyte ambientowe chmury, w których głos Jamie wchodzi w anielskie rejestry (Rider), a z drugiej zupełnie lekkie, zagrane w zespołowym formacie On God, w stylu Neila Halsteada ze Slowdive. Promujący album singiel Play, to z kolei ukłon w stronę muzyki klubowej.
Napisałem, że to dream popowy album? Zgoda, ale mnie dream pop kojarzy się mimo wszystko z pewną monotonią. Tymczasem Friend, to album który eksploruje różne skrajne obszary tego gatunku. A przy tym swoim sennym, ciepłym, rozmarzonym klimatem, idealnie wpisuje się w klimat końcówki sierpnia. Tak jak kilka lat temu kultowa epka Air France idealnie uchwyciła moment rozpoczęcia lata (ech, te June Evenings), tak Friend pięknie zgrywa się z czasem, kiedy świat, ogrzewając się jeszcze ostatnimi promieniami letniego słońca, myśli już o zimie. Taka jest ta płyta.
Polecany utwór
Najnowsze recenzje
Najnowsze artykuły