23 maja 2025
Marcin Bieniek
Zjawiskowa płyta Stereolab, fenomenalny powrót po latach.
Wiosną 2019 roku trafiłem na teledysk do piosenki Morning in America, promujący debiutancki album Durand Jones & The Indications. To świetny numer, odsyłający do soulowych brzmień z lat 70., któremu w klipie towarzyszyły proste ujęcia budzącego się do życia Nowego Jorku. Dobra piosenka i Nowy Jork - to wystarczyło żeby mnie zauroczyć. Szybko sięgnąłem po całą płytę.
Oprócz głosu Duranda i świetnych kompozycji, coś jeszcze zwróciło moją uwagę na tym wydawnictwie . Drugi głos, kontrastujący z Durandem falset, który czasem pojawiał się w chórkach, a czasem grał główną rolę (piękne Too Many Tears). Zdolny ten gitarzysta - myślałem przez długi czas, kiedy na jednym z nagrań koncertowych odkryłem, że głos ten należy do Aarona Frazera, perkusisty grupy.
Aaron, rocznik 1991, zaczynał swoją przygodę z muzyką od tworzenia hip-hopowych beatów w szkole średniej, później sięgnął po perkusję. Studiując inżynierię dźwięku poznał kumpli, podobnie jak on zafascynowanych brzmieniem soul i r’n’b, z którymi stworzył grupę Durand Jones & The Indications. Do dziś wydali trzy albumy. W zespole odkrył, że potrafi komponować i śpiewać wyjątkową barwą.
W 2021 roku Aaron wypuścił swój pierwszy solowy album zatytułowany Introducing…, nagrany wspólnie z Danem Auerbachem z The Black Keys. Błyskawiczna sesja nagraniowa trwała tydzień. Muzycy codziennie rejestrowali po 2-3 utwory. Płyta trzymała poziom wcześniejszych albumów Durand Jones & The Indications i dało się wyczuć, że Aaron nie poprzestanie na jednym solowym krążku.
Wydany w tym roku następca debiutu zatytułowany Into The Blue, to płyta pod każdym kątem bardziej dopracowana. Znajdziemy tu nie tylko wycieczki w stronę soulu spod znaku Marvina Gaye’a (świetne Easy To Love i Play On), ale też w klimaty r’n’b (Fly Away, Dime), czy nawiązujące do muzyki afrykańskiej Perfect Strangers. Generalnie jest dużo bardziej różnorodnie niż na pierwszym albumie czy wydawnictwach Durand Jones.
Sporą rolę odgrywają na tej płycie interesująco zaaranżowane partie orkiestrowe, których w takiej skali, na płytach Aarona jeszcze nie słyszeliśmy. W większości przypadków te aranże brzmią dość klasycznie, podkreślając walory piosenek (Time Will Tell), czy wchodząc w duet z wokalistą (piękny finał I Don’t Wanna Stay). Czasem robi się jednak bardziej epicko (wyraźna inspiracja Ennio Morricone w tytułowym Into The Blue).
Ten album to jedna wielka przygoda, a Aaron to prawdziwy talent. Nie lekceważcie perkusistów.
Polecany utwór
Najnowsze recenzje
Najnowsze artykuły