cover

Whitney

Small Talk

07 listopada 2025

Marcin Bieniek

Bon Iver nie napisze już żadnej piosenki? Spokojnie, mamy Whitney.

W jednym z ostatnich wywiadów dla The Times, Justin Vernon oświadczył, że po raz pierwszy od 12 roku życia, nie pisze nowych piosenek. Nie mam ich w sercu - dodaje. Co ciekawe, informacja ta zbiegła się z premierą nowego albumu Whitney - grupy, która w swojej muzyce w ciekawy sposób łączy harmonie The Byrds z wrażliwością Bon Iver.


Whitney, to pochodzący z Chicago zespół inspirujący się folkiem, który powstał w 2015 roku po rozpadzie Smith Westerns - indierockowej kapeli, której drugi album Dye It Blond, to jedna z ważniejszych gitarowych płyt ubiegłej dekady. Gitarzysta Max Kakacek oraz perkusista Smith Westerns Julien Ehrlich (grający wcześniej także w Unknown Mortal Orchestra), zadebiutowali jako Whitney w 2016 roku albumem Light Upon the Lake. Muzycy w bardzo ciekawy sposób podeszli tu do folk-rockowych inspiracji z lat 60. 


Blisko dziesięć lat później historia zespołu zatoczyła koło. Po wydaniu w 2022 roku niezbyt udanego albumu Sparks, na którym pod okiem Johna Congletona muzycy porzucili folkowe korzenie na rzecz popu i elektroniki, duet postanowił wrócić do swoich początków. 


Small Talk nie jest płytą nowatorską czy bardzo zaskakującą, ale głos Juliena Ehrlicha (tak, dobrze słyszeliście, śpiewa tu perkusista), ma tak ciekawą barwę, że te z pozoru proste folkowe piosenki, nabierają niezwykłego charakteru. Ma on w sobie tę samą magię, co głos Nicka Drake’a (słychać to chociażby w singlowym Dandelions) czy wspomnianego już Justina Vernona (Damage mógłby trafić na ostatnią płytę Bon Iver). 


Dodatkowo każdy z utworów ma tutaj jakiś mały wyróżniający go smaczek - ciekawie wypadają zarówno orkiestrowe aranżacje (Won’t You Speak Your Mind), jak i zaproszeni goście (w Evangeline pojawia się Madison Cunningham). 


Jak na płytę nagrywaną w czasie, gdy obaj muzycy przechodzili rozstania, to brzmi ona wyjątkowo pogodnie. Nawet bezpośrednio nawiązujący do tych wydarzeń numer Darling, bez wsłuchiwania się w tekst, brzmi jak radosny soulowy hymn. Dzięki temu Small Talk można śmiało wrzucić do przegródki z płytami, po których wysłuchaniu czujemy się choć trochę lepszymi ludźmi.