cover

Waxahatchee

Tigers Blood

22 marca 2024

Marcin Bieniek

Jak nagrać album dla szerokiego grona słuchaczy, który nadal brzmiałby jak dzieło niezależnego muzyka? Waxahatchee znalazła na to sposób.

Działającą pod pseudonimem Waxahatchee Katie Crutchfield odkryłem dopiero w 2020 roku, przy okazji premiery jej płyty Saint Cloud. Najpierw zwróciłem uwagę na charakterystyczną nazwę (named after a city you ain't never seen - jak śpiewa na nowym albumie) i nietypową okładkę, na której Katie siedzi na dachu pickupa wypełnionego różami. Dopiero później odkryłem jej niezwykłe piosenki.


To alt-country w pięknym wydaniu, pełne szczerych tekstów o trudnych związkach i smutku, śpiewanych ciepłym i delikatnym głosem. Czekałem na taki talent od czasu debiutu Fleet Foxes. Zafascynowany nowym odkryciem sięgnąłem także po wcześniejsze płyty Katie (których oceny na Pitchforku nie schodzą poniżej 8.0), aż dokopałem się do jej pierwszego wydawnictwa American Weekend.


To jeden z tych albumów, jak debiut Bon Iver, wokół których narosło wiele legend. 22-letnia Katie nagrała go samodzielnie na 4-śladowym mini studiu, w swoim rodzinnym domu w Alabamie. Podobno w tym czasie stan nawiedziła trzecia największa śnieżyca w historii. Podobno cały materiał artystka napisała i nagrała w siedem dni. Najistotniejsze jest jednak coś innego. Już na tej wczesnej demówce, chropowatej i surowej, słychać talent do pisania dobrych piosenek, rozwijany na kolejnych wydawnictwach.


Wydany w marcu tego roku szósty album Waxahatchee zatytułowany Tigers Blood, to najbardziej popowy i różnorodny album w karierze artystki. Schodzą się tutaj wszystkie rozpoczęte przez Katie drogi. Mamy zarówno sporo klasycznego country, fascynacji któremu dała upust na wydanym dwa lata temu wspólnie z Jess Williamson świetnym albumie Walked With You A Ways. Tu warto wyróżnić singlowe Right Back To It, w którym Katie pięknie harmonizuje z młodym i zdolnym MJ Lendermanem.


Jest też ukłon w kierunku rockowych płyt wydanych w połowie kariery Katie. Zdarzają się numery żywcem wyciągnięte z albumów R.E.M. (Crowbar - czy tylko mi głowa podpowiada w tle chórki Mike’a Millsa?) czy Alanis Morissette (Bored, Ice Cold). Koniec końców Waxahatchee spotyka na Tigers Blood samą siebie sprzed 12 lat. Utwór tytułowy mógłby śmiało pojawić się na jej pierwszym wydawnictwie.


No właśnie. Katie na Tigers Blood wyraźnie postanowiła otworzyć się na nową publiczność, ale jednocześnie zachowując swój charakter, nie kalkulując. Jeśli chodzi o samo sedno, to nie jest to materiał tak bardzo odległy od wspomnianego debiutu. Czy Waxahatchee porządzi na najbliższej edycji nagród Grammy? Nie wiadomo, ale na pewno jest na dobrym kursie. Tylko pozostań sobą!


Winyl


O tym, że muzyki, w której piętrzy się wiele instrumentów, najlepiej słuchać z winyla, nie trzeba nikogo przekonywać. Płyta została bardzo przyzwoicie zrealizowana, przez co nawet tak złożone brzmieniowo utwory, jak wspomniany Right Back To It (w którym słychać różne gitary, banjo, pedal steel, dwa głosy), doświadcza się fantastycznie. Album ukazał się w prawie wszystkich możliwych wersjach kolorystycznych, ale... dostępnych głównie na rynku amerykańskim. W Europie znajdziecie klasyczny czarny winyl oraz czerwony, nawiązujący do tytułu.