cover

Cass McCombs

Interior Live Oak

15 sierpnia 2025

Marcin Bieniek

Jeśli coś czyni Amerykę wspaniałą, to właśnie takie płyty.

W czasach kiedy nasze mózgi są bombardowane z każdej strony krótkimi i dynamicznymi treściami, Cass McCombs proponuje dwupłytowy album złożony z 16 piosenek, prawie 75 minut muzyki. Czy to za dużo? Gdyby był to zbiór kilkunastu przypadkowych utworów, to być może. Tutaj tworzą one jednak spójną i niezwykłą opowieść. 


Muszę przyznać, że słuchając Interior Live Oak, po raz pierwszy od dłuższego czasu czułem, że mam na płycie do czynienia z wielką opowieścią o czymś. W tym przypadku o Ameryce.


Cass z jednej strony oddaje tutaj hołd swoim muzycznym korzeniom. Singlowy Peace, ma w sobie coś ze spokoju i refleksyjności Neila Younga (When we say goodbye we say peace). Dylanowski Missionary Bell, to ukłon w stronę łagodnych folkowych brzmień z lat 60. Pozostając w refleksyjnym nastroju warto wyróżnić I Never Dream About Trains, który brzmi jak zagubiony przebój Cohena. 


Jak w każdej dobrze opowiedzianej historii, momenty sielanki przeplatają też mocniejsze sceny. Lola Montez Danced The Spider Dance, aż prosi się o zachrypnięty głos Toma Waitsa, a finałowy utwór tytułowy, zamiast uspokajać i doprowadzić historię do końca, porywa rock’n’rollem w stylu Nicka Cave’a (choć to już reprezentant innego kontynentu). Świadomie czy nie, McCombs stworzył pomnik amerykańskiego gitarowego grania, pozostając przy tym wierny własnemu stylowi.


Ameryka pojawia się też w tekstach. Cass prowadzi nas przez różne krajobrazy - od kalifornijskiej prowincji i pustych bezdroży, przez San Francisco, aż po Nowy Jork. To po części droga jaką przeszedł on sam. Jest to zresztą częścią opowieści opisanej w piosence A Girl Named Dogie, opowiadającej o dziewczynie, która trafiając do Nowego Jorku She broke out from the herd / So her heart could be heard. 


Każdy z tekstów niesie tu za sobą jakąś historię. Co ciekawe często popartą bardzo dogłębnym researchem. W jednym z ostatnich wywiadów Cass przyznał, że pracując nad utworem o wspomnianej Loli Montez, XIX-wiecznej tancerce, która zasłynęła kontrowersyjnym jak na tamte lata tańcem pająka, przeczytał wiele książek na temat historii kobiet, które szły własną drogą w świecie poukładanym przez mężczyzn - od czasów antycznych, po współczesność.


W ostatnich latach niejednokrotnie przekonywałem się, że to wcale nie ta pierwsza płyta danego artysty musi być tą najlepszą. Czasem jest nią siódma, jak w przypadku Heaven Is A Junkyard Youth Lagoon, a czasem… 25, jak Sadness Sets Me Free Gruffa Rhysa (jeśli liczyć cały jego dorobek). Oba te albumy, kolejno w latach 2023 i 2024, były najchętniej i najczęściej przeze mnie słuchane. 


Czy 13 krążek w karierze Cassa McCombsa również do nich dołączy? Póki co w 2025 roku nie ma innej konkurencji. To niezwykle głęboki i poruszający album. 


Wydanie winylowe


Muzyk po kilku latach nagrywania dla wytwórni Anti-, powrócił do Domino Records, którzy w naszym kraju ma szeroką dystrybucję dzięki Sonic Records. Nie trzeba więc uruchamiać znajomych zza granicy żeby cieszyć się tym dwupłytowym albumem. Póki co jest dostępny tylko w jednej wersji, na dwóch czarnych winylach. Całość brzmi bardzo ciepło i naturalnie, co tylko podkreśla wyjątkowy charakter muzyki Cassa.