cover

Other Lives

Volume V

09 października 2025

Marcin Bieniek

Fleet Foxes, Ennio Morricone i coś ponadto.

Grupa Other Lives z Oklahomy, która na początku kariery była porównywana do Radiohead (zagrali nawet wspólną trasę w 2012 roku), w 2020 roku postanowiła wyłączyć się z wyścigu o tytuł najlepszego zespołu na świecie i postawiła na proste rozwiązania. 


Na samym początku pandemii muzycy wydali album For Their Love, na którym zamiast skomplikowanych gitarowych utworów znanych z płyty Rituals, dostaliśmy folkowe piosenki z aranżacjami orkiestrowymi w stylu Ennio Morricone. Powstał z tego bardzo interesujący album, z kilkoma fantastycznymi utworami, jak Sound of Violence czy Cops.


Od tamtej pory status Other Lives jest dla mnie dużą zagadką. Ostatnią trasę zagrali w 2016 roku. W 2020 wydali świetny album, który promowali w 2022 roku… kilkoma koncertami we Francji. Poza tym, żadnych dodatkowych aktywności. Zdziwiłem się, kiedy okazało się, że w 2025 roku grupa nadal działa i nagrała nowy album. Choć wciąż nie planują grać na żywo. 


Kiedy pojawiła się okazja, by porozmawiać z liderem zespołu Jesse Tabishem, nie mogłem nie zapytać o to, czy kiedykolwiek zobaczymy ich znów na scenie: - Wciąż się nad tym zastanawiamy. Pytanie brzmi, czy uda nam się zebrać i ruszyć w trasę? Czy może staniemy się tylko projektem studyjnym? Moje pytanie pozostało bez odpowiedzi. Niech będzie nią muzyka zawarta na najnowszym, piątym albumie Other Lives Volume V


Wydawnictwo kontynuuje kierunek obrany na For Their Love. W zasadzie brzmi jakby zarejestrowano je podczas tej samej sesji nagraniowej. Z tą drobną różnicą, że o ile na For Their Love mieliśmy do czynienia z zestawem piosenek, tak tutaj zespół poszedł o krok dalej w budowaniu filmowego klimatu i obok wyraźnych singli, jak Mystic czy What’s It Gonna Take, znajdziemy utwory czysto instrumentalne, jak epickie Heading West. 


Sama struktura albumu stopniuje napięcie, jak w dobrym filmie akcji. Kiedy docieramy do utworu Outro, umieszczonego na pozycji numer siedem, nagle okazuje się, że to wcale nie koniec i wpadamy w sam środek szalonego pościgu (Cisa Cisa), zwieńczonego odjazdem głównych bohaterów w kierunku zachodzącego słońca (The Wake). Fantastyczne jest to z jaką łatwością Other Lives łączą proste piosenki z potężnymi orkiestrowymi aranżacjami.  


Wniosek? To dopieszczony i pięknie skomponowany materiał, który zabiera słuchacza w niezwykłą podróż. I nie wyobrażam sobie nie usłyszeć What’s It Gonna Take czy The Wake, choć raz na żywo.